Drzeworyty Stefana Becha

Przeglądałem niedawno półki mojej biblioteki. W poszukiwaniu publikacji na temat sztuki egzotycznej znalazłem, wciśniętą między książkami, pozycję jak najbardziej nie egzotyczną. Tekę z drzeworytami Stefana Becha.

Wydawnictwo z 1960 roku, a więc dokładnie sprzed sześćdziesięciu lat. Jak to zwykle bywa, nie zawsze każda z umieszczonych tam prac reprezentuje wysoki poziom artystyczny. Jednakże ich prawdziwe piękno wynika z pasji autora. Piękno, które Stefan Bech potrafił zobaczyć w częściowo już nie istniejących fragmentach naszego miasta. 

Większość drzeworytów to prace urzekające równowagą czerni farby i niestety już nieco pożółkłej bieli. Jednakże nie przeszkadza to w odbiorze. Dzięki tej „patynie czasu” są jeszcze bardziej interesujące.

Nie liczyłem ile jest odbitek drzeworytniczych w tece - może jest niekompletna. Na pewno nie ma w niej tekstu, którego nazwisko autora widnieje na okładce wydawnictwa. Nie szukałem też opracowań dotyczących Stefana Becha. Zrobiłem to celowo, żeby nie sugerować się życiorysem autora ani istniejącymi opisami jego twórczości. Miałem więc ten komfort oglądania bez zbędnych „szumów informacyjnych”. Powie ktoś, że to nieprofesjonalne podejście do tematu. Może i tak. Postanowiłem jednak zdać się na własne wyczucie. Nie miałem zamiaru konfrontować moich wrażeń z przeczytanymi wcześniej opiniami i opracowaniami.

Wybrałem kilka z tych prac. Większość przedstawia dawną architekturę miasta. Jednakże, pomijając stronę formalną grafik, zwróciłem uwagę na umieszczone w nich rysunki ludzi, rozwieszoną, susząca się odzież. Dla mnie właśnie te są najbardziej pasjonujące. 


I tak oto, poszukując wiedzy o sztuce istniejącej tysiące kilometrów stąd, znalazłem tekę pełną wspaniałych, przedstawiających zabytki Kościana, drzeworytów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięknie jest zobaczyć świat na nowo.

Wiosenny spektakl.

Czy warto kupować dzieła sztuki współczesnej?