Moje znaczki pocztowe.

 

Urodziłem się w małym, liczącym zaledwie 5 tysięcy mieszkańców miasteczku, w epoce przedkomputerowej. Pierwsze zetknięcie z jakąkolwiek sztuką miało miejsce w kościele. To tam można było zobaczyć kolorowe obrazy pełne świętych, aniołów, dobrych ale też niekiedy strasznych postaci. Wielkie wrażenie wywierała rzeźba sponiewieranego, przybitego do krzyża Chrystusa.

Ale największym moim odkryciem, przygodą i drogą do poznania świata i sztuki były... znaczki pocztowe. Te kupowane w pakietach tematycznych lub z bliskich i dalekich krajów oraz te uzyskane drogą wymiany z innymi zapaleńcami.

Niektóre z nich były prawdziwymi dziełami sztuki graficznej. Ile informacji można było wyczytać z takich małych arcydzieł. Te z dalekich krajów pobudzały wyobraźnię, zmuszały do szukania na mapie miejsca pochodzenia obiektu i drogi, którą musiał przebyć. Niejednokrotnie to co przedstawiały było przedmiotem wnikliwych i żmudnych badań "detektywistycznych". Teraz, w dobie internetu, jest to znacznie prostsze.

Rarytasem były też niekiedy bardzo piękne i tajemnicze znaczki państw, które już nie istnieją lub zmieniły nazwę.

Potem przyszedł czas na kolekcję z reprodukcjami obrazów. Każdy z tych znaczków był bodźcem do poznawania historii przedstawionego na nim obrazu, jego twórcy i miejsca w historii sztuki.

Od tego czasu minęło wiele lat. Teraz świat zalewają codziennie tysiące fotografii, obrazy z najodleglejszych zakątków ziemi, z kosmosu, z odległych planet.  Ale cały czas pamiętam dreszczyk emocji towarzyszący rozpakowywaniu pakietu ze znaczkami. I nadal istnieje we mnie chęć szukania nowych sposobów aby tamto piękno oswoić i opowiedzieć. Pewnie również w moich obrazach, nieświadomie, ten zachwyt sprzed lat niekiedy się przemknie.

Idę teraz poszukać gdzie się schowały i ile z nich przetrwało.


 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięknie jest zobaczyć świat na nowo.

Wiosenny spektakl.

Ziemia